piątek, 31 października 2008

apsik.

Apsik.

Niby nic, zwyczajny odruch organizmu, jakieś swędzenie w nosie czy gdzieś i reakcja, wystarczy krzyknąć „na zdrowie” tubalnym głosem i uśmiechnąć sympatycznie białą szczęką, aby od razu poczuć się dobrym, radosnym człowiekiem, który wygrał swoje życie na loterii i którego z aprobatą jako wnuka adaptują babcie podczas transferu plotek w przedziałach pociągów typu pospieszny PKP.

I wtedy jest okej, podtrzymujemy mit zwycięzcy, nikt się do nas nie przyczepi, bo sprawiamy wrażenie świeżego, pełnego perspektyw i pomysłów młodzieńca. O to nie wypada mieć pretensji.

Gorzej, że tym razem apsik – i cisza.

No tak, przyznaję, było to apsik zza ściany, z drugiego pokoju, od którego oddziela mnie dwoje drzwi i sień, można uznać, że nie usłyszałem kichnięcia, to byłoby dobre wytłumaczenie, gdybym był w pokoju sam. A nie byłem.

Na kanapie obok Mirek czyta jakąś ustawę i niemożliwe jest, żeby nie usłyszał kichnięcia skoro ja słyszałem. Musiał i tyle, jestem co do tego przekonany, toteż niepewnie podnoszę głowę znad książki i spoglądam w jego kierunku, chcąc podejrzeć jego reakcje i wydedukować motywy.

Siedzi, jak kameleon, niewzruszony, siedzi i studiuje ustawę o statystyce publicznej. Skubany, maskuje się, najwyraźniej się maskuje, więc czym prędzej spuszczam wzrok, żeby tylko mnie nie nakrył i też zaczynam się maskować. Wracam do książki, udaję lekturę całej tej wysublimowanej literatury, w której obowiązkowo, jak to w każdej literaturze z górnej półki, musi pojawić się linoleum. Tak, linoleum jest kryterium, Hrabal pisał o linoleum i Müller też pisała.

Apsik odbija mi się echem po głowie jak czkawka. Dlaczego Mirek nie odpowiedział pozdrowieniem na kichnięcie? Zmęczenie, irytacja? A jeśli tak, to z czego wynikające? Uciążliwa praca, niekompatybilna współlokatorka? I dlaczego sam nie odkrzyknąłem „na zdrowie”? Impuls, inercja, a może jakaś nieświadoma skłonność do antypatii? I wreszcie, czy Mirek też zastanawia się nad moimi przesłankami, tak jak ja nad jego?

Chcąc się upewnić, podnoszę głowę. Mirek coś pisze. Zdolny jest, nic po nim nie widać, a mnie niepewność dręczy coraz mocniej i mocniej, nie mogę się powstrzymać i znowu podnoszę głowę, choć to bardzo nierozsądne, bo wiadomo, że kąt oka takie ruchy rejestruje i zaczyna już się robić podejrzanie, Mirek najwyraźniej musiał to dostrzec, bo też podnosi wzrok i jego wzrok spotyka się z moim i oczywiste, że nie mogę teraz opuścić głowy i udać, że nic się nie stało, bo to by był najbardziej ewidentny dowód, że jednak mam jakiś brud na duszy albo kał na wardze.

Wytrzymuję chwilę ciszy, zuch ze mnie i czekam na przełamanie tego impasu, które nastąpić musi, gdyż nie można tak w nieskończoność spoglądać sobie w oczy w milczeniu, bo to gejowskie. Zresztą, jestem ciekaw co powie Mirek, jaką strategię obierze, czy zdecyduje się na pełną demaskację tej gry półspojrzeń i zakichanych domysłów, czy też brnąć będzie dalej w iluzję nic-się-nie-stało.

Pyta o której kończę jutro zajęcia. A więc to tak! Już wszystko jasne, czyli bawimy się dalej, ale nie myślisz chyba, że pytaniem o jutrzejsze zajęcia zamydlisz mi oczy i wymażesz z pamięci to zawieszone w próżni taktu kichnięcie? Myślisz, że nie przejrzałem twojej gry? Ależ przejrzałem i zaraz udowodnię, że świetnie rozumiem jej zasady. Podłapuje temat i pytam o jakąś certyfikację oraz standaryzację ISO, jakby mnie to naprawdę interesowało. Mirek odpowiada i powietrze zapełnia się wibracjami nowych słów, które całunem pokrywają wspomnienie o kichnięciu.

Ale choć coraz bardziej przemilczane, kichnięcie przebija się lekkim smrodem spod tych słów i prześwituje w ich poszewkach, wibruje fałszem w melodii fonemów.

W końcu i te słowa wybrzmiewają. W pokoju nastaje cisza. Trudno uwierzyć, że przed nimi, jeszcze kilkanaście minut temu, mógł tu zagrzmieć huk taki jak apsik.

Apsik – i cisza. Pamiętam. Możecie próbować mnie zwodzić i nabierać, że nic takiego nie miało miejsca. Ja nie zapomnę. Pamiętam. To wydarzyło się naprawdę, jestem pewien, że tak, na pewno. Nie dam robić z siebie idioty.

Tessa kichnęła. Nikt nie odpowiedział. Tak było. Dlaczego? DLACZEGO NIKT NIE ODKRZYKNĄŁ WTEDY „NA ZDROWIE”???

Apsik.

Tessa kicha po raz drugi.

Wypowiadam zbawienne „na zdrowie”.