Apsik.
Niby nic, zwyczajny odruch organizmu, jakieś swędzenie w nosie czy gdzieś i reakcja, wystarczy krzyknąć „na zdrowie” tubalnym głosem i uśmiechnąć sympatycznie białą szczęką, aby od razu poczuć się dobrym, radosnym człowiekiem, który wygrał swoje życie na loterii i którego z aprobatą jako wnuka adaptują babcie podczas transferu plotek w przedziałach pociągów typu pospieszny PKP.
I wtedy jest okej, podtrzymujemy mit zwycięzcy, nikt się do nas nie przyczepi, bo sprawiamy wrażenie świeżego, pełnego perspektyw i pomysłów młodzieńca. O to nie wypada mieć pretensji.
Gorzej, że tym razem apsik – i cisza.
No tak, przyznaję, było to apsik zza ściany, z drugiego pokoju, od którego oddziela mnie dwoje drzwi i sień, można uznać, że nie usłyszałem kichnięcia, to byłoby dobre wytłumaczenie, gdybym był w pokoju sam. A nie byłem.
Na kanapie obok Mirek czyta jakąś ustawę i niemożliwe jest, żeby nie usłyszał kichnięcia skoro ja słyszałem. Musiał i tyle, jestem co do tego przekonany, toteż niepewnie podnoszę głowę znad książki i spoglądam w jego kierunku, chcąc podejrzeć jego reakcje i wydedukować motywy.
Siedzi, jak kameleon, niewzruszony, siedzi i studiuje ustawę o statystyce publicznej. Skubany, maskuje się, najwyraźniej się maskuje, więc czym prędzej spuszczam wzrok, żeby tylko mnie nie nakrył i też zaczynam się maskować. Wracam do książki, udaję lekturę całej tej wysublimowanej literatury, w której obowiązkowo, jak to w każdej literaturze z górnej półki, musi pojawić się linoleum. Tak, linoleum jest kryterium, Hrabal pisał o linoleum i Müller też pisała.
Apsik odbija mi się echem po głowie jak czkawka. Dlaczego Mirek nie odpowiedział pozdrowieniem na kichnięcie? Zmęczenie, irytacja? A jeśli tak, to z czego wynikające? Uciążliwa praca, niekompatybilna współlokatorka? I dlaczego sam nie odkrzyknąłem „na zdrowie”? Impuls, inercja, a może jakaś nieświadoma skłonność do antypatii? I wreszcie, czy Mirek też zastanawia się nad moimi przesłankami, tak jak ja nad jego?
Chcąc się upewnić, podnoszę głowę. Mirek coś pisze. Zdolny jest, nic po nim nie widać, a mnie niepewność dręczy coraz mocniej i mocniej, nie mogę się powstrzymać i znowu podnoszę głowę, choć to bardzo nierozsądne, bo wiadomo, że kąt oka takie ruchy rejestruje i zaczyna już się robić podejrzanie, Mirek najwyraźniej musiał to dostrzec, bo też podnosi wzrok i jego wzrok spotyka się z moim i oczywiste, że nie mogę teraz opuścić głowy i udać, że nic się nie stało, bo to by był najbardziej ewidentny dowód, że jednak mam jakiś brud na duszy albo kał na wardze.
Wytrzymuję chwilę ciszy, zuch ze mnie i czekam na przełamanie tego impasu, które nastąpić musi, gdyż nie można tak w nieskończoność spoglądać sobie w oczy w milczeniu, bo to gejowskie. Zresztą, jestem ciekaw co powie Mirek, jaką strategię obierze, czy zdecyduje się na pełną demaskację tej gry półspojrzeń i zakichanych domysłów, czy też brnąć będzie dalej w iluzję nic-się-nie-stało.
Pyta o której kończę jutro zajęcia. A więc to tak! Już wszystko jasne, czyli bawimy się dalej, ale nie myślisz chyba, że pytaniem o jutrzejsze zajęcia zamydlisz mi oczy i wymażesz z pamięci to zawieszone w próżni taktu kichnięcie? Myślisz, że nie przejrzałem twojej gry? Ależ przejrzałem i zaraz udowodnię, że świetnie rozumiem jej zasady. Podłapuje temat i pytam o jakąś certyfikację oraz standaryzację ISO, jakby mnie to naprawdę interesowało. Mirek odpowiada i powietrze zapełnia się wibracjami nowych słów, które całunem pokrywają wspomnienie o kichnięciu.
Ale choć coraz bardziej przemilczane, kichnięcie przebija się lekkim smrodem spod tych słów i prześwituje w ich poszewkach, wibruje fałszem w melodii fonemów.
W końcu i te słowa wybrzmiewają. W pokoju nastaje cisza. Trudno uwierzyć, że przed nimi, jeszcze kilkanaście minut temu, mógł tu zagrzmieć huk taki jak apsik.
Apsik – i cisza. Pamiętam. Możecie próbować mnie zwodzić i nabierać, że nic takiego nie miało miejsca. Ja nie zapomnę. Pamiętam. To wydarzyło się naprawdę, jestem pewien, że tak, na pewno. Nie dam robić z siebie idioty.
Tessa kichnęła. Nikt nie odpowiedział. Tak było. Dlaczego? DLACZEGO NIKT NIE ODKRZYKNĄŁ WTEDY „NA ZDROWIE”???
Apsik.
Tessa kicha po raz drugi.
Wypowiadam zbawienne „na zdrowie”.
HIPERŁĄCZA WEWNĘTRZNE
piątek, 31 października 2008
Subskrybuj:
Posty (Atom)